środa, 28 maja 2014

Dla "zdrowotności"

     Wiosna i lato to czas przetworów przede wszystkim  tych solidnych jak wszelkie marynaty, czyli przetwory w zalewie octowej, suszone pomidory, konserwowe ogórki , różnego rodzaju sałatki jarzynowe z surowych warzyw, pasty warzywne na słodko i na ostro, które są raczej specjalnością narodów południowych, przeciery pomidorowe, ketchupy, buraczki i wiele wiele innych które nam przyjdą na myśl. Tu wskazana jest wszelka dowolność jeżeli tylko posiadamy odpowiednią dawkę fantazji, która, wbrew pozorom potrzebna jest nie tylko w życiu ale również w kuchni. Sama bardzo lubię wymyślać nowe przepisy  często nawet  w trakcie robienia przetworów. Swoje nowe pomysły oczywiście natychmiast zapisuję żeby mi nie "umknęły" bo jak wiadomo pamięć ludzka jest ulotna. 
     Robię też różne przetwory na poprawę humoru i rozwianie nadciągającej chandry podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów, szczególnie tych listopadowych. Do tych leków "na poprawę humoru " należą konfitury, powidła, kompoty, suszone kandyzowane owoce ale przede wszystkim płynne witaminki dla zdrowotności. Nie należy ich nadużywać ale nie ma nic lepszego niż mały kieliszeczek domowej nalewki wieczorową porą kiedy na sąsiednim fotelu wysypia się mrucząc przez sen moja czarna kotka, Tosia.

Domowa wiśnióweczka
Składniki:
Dowolna ilość wiśni (koniecznie z pestkami)
 spirytus + wódka
cukier

Wykonanie:
Dobrze opłukane i odsączone z wody wiśnie wrzucić do dużego, szczelnie zamykanego słoja i zalać  spirytusem zmieszanym z wódką (pół na pół) tak, aby pokrył całkowicie owoce. Zamknąć słój i odstawić w zacienione miejsce na co najmniej 3 -4 tygodnie, może być nawet 1-2 miesiące.  Im dłużej tym lepiej. Po upływie tego czasu zlać spirytus z wiśni, zamknąć szczelnie a wiśnie zasypać porządnie cukrem i odstawić nie koniecznie na słońce, tak,   aby cukier się rozpuścił (rozpuszczając się cukier wyciągnie resztki alkoholu z owoców). Kiedy cukier którym są zasypane wiśnie rozpuści się całkowicie otrzymany syrop należy zlać i połączyć ze zlanym uprzednio z wiśni spirytusem. Następnie otrzymaną wiśniówkę zlać  do czystych, szczelnie zamykanych butelek i odstawić do barku. Jeśli uda nam się na kilka lat zapomnieć o jednej butelce wiśniówki to po upływie czasu odkryjemy "prawdziwy skarb".

     Z wiśniówką związane są dwa , moim zdaniem bardzo śmieszne, wydarzenia opowiadane mi wiele razy przez babcię, mamę, ciotki i kuzynki. Widocznie dobrze wryły im się w pamięć.


NALEWKA NA DWORCU
Wujostwo mojej mamy, mieszkający przed wojną w jednym z miast garnizonowych (wuj był majorem) odwiedzali zwykle moich dziadków w święta Bożego Narodzenia lub na Wielkanoc, przywożąc zawsze jakieś smakołyki. Tym razem podróżowali z wiernym ordynansem i wieźli pociągiem wielki gąsior nalewki wiśniowej. Wysiedli w Warszawie, na ruchliwym Dworcu Wschodnim i wtedy wydarzyło się nieszczęście.
Tenże ordynans był "przy szabli" i właśnie rękojeść szabli tak nieszczęśliwie uderzyła w gąsior z nalewką, że ten stłukł się w drobny mak a cała jego zawartość wylała się na peron. Chłopak był zrozpaczony, oboje wujostwo go pocieszali, a wśród otaczającego ich tłumu znaleźli się amatorzy, którzy maczali chustki w pachnącej, domowej wiśniówce, aby uratować i spróbować choć odrobinę alkoholu. 

GALARY NAD WISŁĄ



U nas w domu, także w bliższej i dalszej rodzinie zawsze jadało się dużo owoców. Tak było nawet przed wojną.  Babcia Lucia, jak wspomina moja Mama, sama bardzo lubiła je na surowo, umiała też przygotowywać, podobnie jak moja Mama, świetne przetwory: konfitury, galaretki, powidła. Po nich obu udało mi się przejąć te umiejętności. Odkąd sama sięgam pamięcią, na środku stołu w pokoju gościnnym lub kuchni, jeżeli to ona jest miejscem integracyjnym rodziny, stoi na środku stołu miseczka, szklana salaterka lub koszyczek z sezonowymi owocami. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę.

Pod koniec lata i jesienią, w przedwojennej Warszawie nie było nic bardziej malowniczego, jak wspomina moja Mama, niż tzw. galary nad brzegiem Wisły. Były to płaskie krypy ( jakby połączenie łodzi z tratwą), którymi przypływali sadownicy ze swymi zbiorami; oferowali świeży, pachnący, różnobarwny towar po niewygórowanych cenach. Ślicznie to wyglądało: stosy śliwek, jabłek, gruszek, najróżniejszych gatunków i kolorów. Zapobiegliwe warszawskie gospodynie chętnie zaopatrywały się właśnie na galarach. Miejskie dzieci obserwowały z zaciekawieniem jak toczy się rodzinne życie na tych krypach: na małych piecykach gotowano strawę, na pokładzie bawiły się dzieci, czasami poszczekiwał piesek właścicieli. Na sznurach suszyła się uprana odzież. Galary znikły  po II wojnie światowej. Dziś owoce i warzywa kupujemy na równie kolorowych, choć na pewno nie tak malowniczych jak wspominane przez moją Mamę galary, targowiskach. Sama bardzo lubię mieniące się wszystkimi kolorami, pachnące stragany na przełomie lata i jesieni, kiedy oprócz owoców można spotkać całą gamę warzyw.

niedziela, 25 maja 2014

"Imiona" przetworów


     Robienie przetworów jest jedną z moich wielu pasji. Zaczynam od znanych powszechne przepisów ale w trakcie pracy coś dodaję, czegoś nie dodaję, zmieniam coś ciągle i to pozwala mi nie wpaść w depresję o którą w obecnych czasach nie jest wcale trudno. Bardzo często swoje własne przetwory rozdaję rodzinie i przyjaciołom z różnych okazji: imieniny, urodziny, święta, spotkanie towarzyskie. Robione przeze mnie przetwory są w pewnym sensie moimi dziećmi. Każdemu dziecku rodzice nadają imię. Ja też pewnego dnia postanowiłam dla zabawy nadać swoim przetworom "imiona", które będą charakterystyczne dla tego a nie innego słoika. Naprawdę zabawne jest po skończonej pracy, kiedy słoiki się już zamkną, wymyślanie dla nich "imion". Gorąco polecam. Wszystko zależy od wyobraźni,  poczucia humoru i nastroju. Oto przykłady kilku z nich:

Papryczki z piekła rodem (ostre że aż strach)
Powidła Ewusi duszone z pasją
Zapach lata… jabłka do szarlotki
Maliny „pijane” od nalewki
Wiśnie „pijane” od nalewki
Pozory mylą… papryczki z piekła rodem ostre że aż strach!
Odrobina goryczy… konfitura cytrynowo-limonkowa Ewy
Marzenie o spacerze po lesie… Ewy żurawina do mięsa
Pomidory suszone na warszawskim Żoliborzu
Słodko-gorzka konfitura cytrynowa Ewy na długie jesienne wieczory


     Takie etykiety na słoiki można wypisywać ręcznie, dodając jakiś własny rysunek, można też wydrukować je na komputerze używając jakiegoś ozdobnego kroju pisma. Ja przeważnie wybieram "sans comic" (wytłuszczony).








Zakrętki słoików można jeszcze "ubrać" w czapeczki z kawałków kolorowych materiałów. SMACZNEGO!

czwartek, 22 maja 2014

Wróćmy do truskawek

   
       No taaaaak oczywiście! Słyszałam często od starszych od siebie powiedzenie "i do ciebie przyjdzie skleroza"  No i... dopadła! Trochę spóźniony ten przepis na truskawki ale może jeszcze coś uda się Wam zrobić a jak nie ... to w następnym roku. Pierogi można robić też z mrożonymi truskawkami chociaż nie są takie dobre jak ze świeżymi. Z tym, że trzeba szybko zalepiać w cieście zamrożone truskawki i natychmiast je gotować.
      Biszkopt można spokojnie robić z mrożonymi owocami.

     Truskawki, truskawki, truskawki.... Przepyszne owoce,  ale  czas ich owocowania jest niestety krótki więc w ciągu kilku tygodni trzeba się najeść truskawek do syta. Truskawki to jedne z moich ulubionych owoców. Mogę je jeść kilka razy dziennie, podobnie jak pomidory.  Zresztą podobnie jak pomidory jem truskawki kładąc je na kromkach chleba, posmarowanych masłem. Kto powiedział że nie można jeść chleba z truskawkami jeżeli jemy chleb z pomidorem? Kiedy zaczyna się wysyp truskawek, naszych polskich, trzeba się modlić, choć to wydaje się bez sensu, o suszę. Kiedy zaczynają padać deszcze truskawki dostają pleśni i już po nich. Dlatego jedzmy ich jak najwięcej póki są. Truskawki sprowadzane zza granicy nie są tak dobre jak nasze. Owszem wyglądają ładnie, czasem nawet apetycznie pachną ale zupełnie nie mają smaku prawdziwych, wygrzanych na słońcu truskawek. 

RATUJ SIĘ KTO MOŻE czyli biszkopt  z truskawkami "na szybko" 
kiedy goście tuż tuż za drzwiami
(średnia tortownica)

Składniki:
4 całe jajka
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
zapach (kilka kropli)
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wykonanie:
Ubić mikserem jajka z cukrem na puszystą masę (aż masa będzie biała), dodać mąkę i ostrożnie wymieszać łyżką. Wlać do tortownicy wysmarowanej masłem lub margaryną do pieczenia i wysypanej tartą bułką. Piec w temperaturze 220C piec co najmniej 20 minut. Owoce ułożyć na biszkopcie dopiero kiedy ten z wierzchu  zacznie się lekko zarumieniać (po jakiś 10 minutach pieczenia) aby owoce nie utopiły się i nie spadły na dno tortownicy bo wtedy biszkopt będzie mokry, jakby miał zakalec a owoce "rozciapciane"). Po wyjęciu z piekarnika polukrować na gorąco. Lukier podczas stygnięcia ciasta tworzy piękną równą warstwę. Lukier można nakładać pędzelkiem (najlepiej silikonowym), można też cienkim strumieniem lukru polać ciasto. Jeżeli domownicy nie lubią lukru ciasto po ostygnięciu można posypać cukrem pudrem.

Biszkopt z owocami i bezą

Składniki:
Jak  wyżej

Wykonanie:
Na upieczony biszkopt zamiast lukru wylewamy warstwę dobrze ubitej, lekko osłodzonej piany , posypujemy ją siekanymi orzechami włoskimi i suszymy (lekko zapiekamy ).      

Biszkopt nadaje się pod każdy rodzaj owoców. Jest "wygodny" bo robimy go niemal w chwili gdy nadchodzą niespodziewani goście. Pod warunkiem oczywiście, że wszystkie potrzebne składniki mamy w domu. Jeżeli robimy go z jabłkami jabłka krajemy w plasterki i układamy na jego powierzchni podobnie jak pozostałe owoce. Nigdy nie robiłam biszkoptu z dżemem czy konfiturami ale sądzę, że to możliwe. Trzeba spróbować.

UWAGA:  korzystając z wieloletniego doświadczenia i porad mojej Babci zawsze mam w domu kilka świeżych jajek, mleko , tłuszcz i mąkę. Z tych produktów można prędko zrobić najróżniejsze potrawy. Jestem więc przygotowana na każdą okoliczność.

Pierogi z owocami ( truskawki, wiśnie)

Ciasto na pierogi



Składniki:
1/2 kg mąki (lub więcej)
1 łyżeczka masła
szczypta soli
wrzątek

Wykonanie:
Mąkę z masłem zaparzamy wrzątkiem  i zagniatamy ciasto tak, aby miało konsystencję ciasta na krajane kluski. Wykonane w ten sposób ciasto na pierogi NIGDY nie będzie twarde i zawsze będzie się dobrze sklejać. Przez całe lata dodawałam do ciasta na pierogi jajko. Kiedyś w niedzielę zabrakło mi jajek więc poszłam do zaprzyjaźnionej sąsiadki, pani Ireny , która pochodzi z Przemyśla i ona właśnie podała mi ten przepis. Teraz robione przeze mnie pierogi biją wszelkie rekordy  jeśli chodzi o ich ilość jaką można zjeść naraz.
Pierogi gotujemy w lekko osolonej wodzie z dodatkiem oleju (żeby się nie sklejały) przez 5 minut od momentu kiedy wszystkie wypłyną na powierzchnię.  Wyławiamy ugotowane pierogi, przelewamy je zimną wodą i układamy na półmiskach. W moim domu pierogi z owocami jada się zawsze na zimno, polane kwaśną śmietaną z cukrem. PYCHA!

Śmietana do polania pierogów
(porcja dla 4 osób)

Składniki:
250 ml kwaśnej śmietany
cukier puder (do smaku)
cukier waniliowy z prawdziwą wanilią
Wykonanie:
Śmietanę należy bardzo dokładnie wymieszać ze wszystkimi składnikami, tak, aby nie było w niej grudek. Pierogi z owocami albo placuszki polewane już osłodzoną śmietaną smakują znacznie lepiej niż posypywane cukrem i polewane śmietaną.

     Ja najbardziej lubię pierogi z wiśniami. Oddam za nie wszystkie "ruskie" i z mięsem.
Pierogi z wiśniami można robić też w środku zimy pod warunkiem, że zamrozimy sobie kilka porcji już wydrylowanych wiśni. Wiśnie najpierw drylujemy a dopiero potem zamrażamy. Rozmrożonych wiśni PO PROSTU NIE DA SIĘ wydrylować

     Bardzo lubię eksperymentować w kuchni dlatego też  któregoś lata w okresie truskawkowym zadałam sobie pytanie dlaczego robimy gruszki w occie, śliwki w occie a nikt nie robi truskawek w occie ? Jak pomyślałam... tak natychmiast zrobiłam truskawki w occie. Wyszły naprawdę pyszne i są, podobnie jak inne marynaty piękną ozdobą stołu. Ocet do wszystkich moich marynat robię raczej lekki i dosyć słodki. Chyba, że robię śliwki w occie do sałatek jarzynowych. Te muszą być ostrzejsze bo mają zakwasić sałatkę. 

 Zalewa do marynat: 

1 szklanka octu 10%
4 szklanki wody
1 czubata łyżeczka soli
1 szklanka cukru
przyprawy (do marynat owocowych liść laurowy, goździki i cynamon a do warzywnych pieprz, ziele, liść laurowy)

UWAGA: 
Nie należy robić zbyt pachnącej zalewy do marynat bo za mocno pachnąca goździkami czy cynamonem marynata będzie nie do zjedzenia. 



niedziela, 18 maja 2014

     Dla wszystkich zdeterminowanych, zestresowanych, zdołowanych tym, tamtym i owym, porzuconym i porzucającym proponuję jeden przepis "jak znalazł"  na wszelkie podobne okazje  z różnych tych i innych powodów. Trzymajcie się ciepło, uśmiechajcie się mimo wszystko, bo nic naszych nieprzyjaciół nie wkurza tak, ,jak nasz radosny uśmiech. Uśmiech rano, w południe i wieczorem naszym największym atutem choć nie zawsze bywa to łatwe. Nikt jednak nam nie obiecywał że będzie łatwo. Sami sobie to ubzduraliśmy. Dlatego teraz pieczmy sobie ciasto z whisky, ale nie częściej, niż raz na miesiąc :)

Przepis na ciasto z whisky

Składniki:
- 1 kostka masła,
- 2 szklanki  cukru,
- 1 łyżeczka soli
- 4  jajka
- 1 szklanka suszonych owoców,
- 1 szklanka orzechów
- sok z całej cytryny
- proszek do pieczenia
- 3-4 szklanki  dobrej whisky



Wykonanie:

Przed rozpoczęciem mieszania składników sprawdź czy  whisky jest dobrej jakości. Dobra ... prawda?   Przygotuj teraz dużą miskę, szklankę itp. utensylia kuchenne. Przed przystąpieniem do wykonywania ciasta jeszcze raz sprawdź, czy  na pewno whisky jest taka jak trzeba ... by być tego pewnym nalej jedną szklankę  i wypij tak szybko, jak to tylko możliwe. Powtórz tę operację. Następnie przy użyciu miksera elektrycznego ubij kostkę masła na puszystą  masę, dodaj łyżeszke sukru i ubijaj dalej. W międzyszasie snuff  zzzprawdź czy wisky jest na pewno taka jak tszszszeeba.  Najlepiej wypijając kolejną szszszklaneczkę. Otfusz kolejną butelkę whisky,  jeśśśli muśiszszsz i spróbuj czy jest taka sama jak popszednja. Wszuś do mniski dwa jajki, obje szlanki z owosami i upijaj je  mikserem. Sprawś jakoź łiski żepy pootem gośśśsie nie mufili sze jest  trojnoca. Wszuś do miszki szyśką sul jaka masz w domu czy so tam masz fszysko  jedno so, fsumje fsale nie nie ma snaszenia so fszuśisz ! Fypij sały sssok  sytrynnnowy. Fymjeszaj fszysko z oszehami i sukrem. Ffszysssko jedno szym i fszuć  monki ile tam masz fdomu, osmaruj piesyk masem i wyklej siasssto na plache  piesyka. Ustafff ko na 350 stofni, potem saaaamknij źwiszki. Sprawśśś  jakoś fiski sostanej ot pieszenia siasta i iśśś spaśśś. Przed saśśśnięciem  fesssfij strasz poszarną! 

sobota, 17 maja 2014



     Nadchodzi pora "letnich" owoców które pojawią się lada chwila.  Zaczynam więc podawać przepisy na różne naprawdę smaczne potrawy i przetwory z owoców. Będę je dawkowała ponieważ nie można robić wszystkiego naraz.

Pianka owocowa (szaus)
(znakomity lekki deser, dodatek do domowych kruchych ciasteczek albo biszkoptu)

Składniki:
1 szklanka owoców
1 białko
1 szklanka cukru



Wykonanie:
Do tej pianki nadają się wyłącznie miękkie owoce jagodowe takie jak czerwone i białe porzeczki, maliny, truskawki, poziomki. Najlepsze są porzeczki ponieważ mają dużo pektyny. Można też mieszać dowolnie owoce. Ubijamy na sztywno pianę z owoców, białka i cukru. Ktoś może nie wierzyć, ale robi się naprawdę dużo piany z podanej w przepisie porcji .

Truskawki 

Składniki:
dowolna ilość truskawek
taka sama ilość cukru

Wykonanie:
Przygotować syrop, wrzucić truskawki i gotować je przez 10 minut. Po 10 minutach wyjąć delikatnie owoce na sito, dobrze odcedzić syrop i smażyć sam syrop tak długo, aby dobrze zgęstniał. Następnie znów wrzucić owoce do syropu, smażyć je tylko 5 minut i na gorąco *)  wkładać do słoików.

*) Słoiki można też zamykać na zimno. Patrz przepis na dżem z czarnych porzeczek (smorodiny). 

Na ratunek truskawkom 
     W czasie wysypu truskawek każdy przeważnie kupuje całą łubiankę, po czym pół łubianki zostaje. Truskawki są owocami bardzo delikatnymi i często na drugi dzień są już nie do jedzenia. Wydaje nam się, że są świeże, "prosto z pola" ale przecież były zrywane poprzedniego dnia, potem przechowywane nie wiadomo w jakich warunkach więc swoje już przeszły zanim trafiły na nasz stół. Żeby nie marnować moich ukochanych, pysznych owoców jakimi są truskawki wymyśliłam dwa sposoby zagospodarowania truskawek które zostają z zakupionej całej łubianki.

I sposób  
Miksuję truskawki i takie zmiksowane w pojemniczkach zamrażam. W zimie jak znalazł. Robię z nich kisiel truskawkowy, albo po rozmrożeniu polewam nimi różne desery: budynie, sałatki owocowe, lody. 

II sposób
     Drobne truskawki zamrażam w pojemnikach w całości. W zimie używam je do przybierania ciast albo galaretek.

Placki ziemniaczane z młodych ziemniaków
(porcja dla 3 osób)

Składniki:
3-4  duże ziemniaki
1 całe jajko
kilka łyżek mąki
odrobina mleka
sól (do smaku)
ewentualnie majeranek

Wykonanie:
Obrane ziemniaki zetrzeć na średniej tarce, dodać jajko, mąkę, odrobinę mleka, sól, majeranek. Ciasto powinno mieć konsystencję jak na kładzione kluski. Jeżeli lubimy jeść placki ziemniaczane z cukrem to nie dodajemy do ciasta majeranku. Można dodać do ciasta odrobinę drożdży (dosłownie "szczyptę"). Placki są wtedy pulchniejsze ale mniej chrupiące. Smażymy je w głębokim tłuszczu na złocisty kolor. Podajemy do ich polania kwaśną śmietanę albo jeżeli ktoś woli jemy posypane cukrem.


wtorek, 13 maja 2014




      Rabarbalotka
      Tę nazwę właśnie przed chwilą wymyśliłam. Dlaczego nie szarlotka? Bo szarlotka jest WYŁĄCZNIE z jabłek. Tak samo jak powidła mogą być TYLKO ŚLIWKOWE. Z innych owoców mogą być dżemy, konfitury, przeciery ALE NIE POWIDŁA!!!!! Kiedy gdzieś czytam albo słyszę  np. "Powidła wiśniowe" to dostaję ataku śmiechu!
Rabarbar to wprawdzie podobno niezbyt zdrowa, ale pyszna nowalijka, Podałam przepis na placuszki z rabarbarem z zsiadłego mleka (jogurtu lub kefiru). Teraz chcę zachęcić do upieczenia wiosennego ciasta podobnego do szarlotki ale z nadzieniem rabarbarowym.

Wykonanie:
        3-4 duże laski rabarbaru obrać , drobno pokrajać. Włożyć do garnka, dolać na dno trochę wody (byle nie za dużo żeby nam nie wyszedł kompot). Wodę wlewamy po to,  żeby rabarbar się nie przypalił i podgotować go do miękkości. Następnie dodać cukier (do smaku) i odrobinę mielonego cynamonu.
UWAGA; nie można przesadzać z zapachami, także z cynamonem bo zbyt pachnące cynamonem, migdałami czy innym aromatem ciasto nie daje się zjeść. 
       Następnie uduszony rabarbar wyłożyć na uprzednio upieczony kruchy spód, na wierzchy ułożyć warstwę piany (białka będziemy mieć jeżeli upieczemy kruchy spód z podanego niżej przepisu) i zapiec piane na wierzchu ciasta (można włączyć tylko górną grzałkę). 
     Równie dobrze można na wierzchu nadzienia rabarbarowego położyć rozwałkowane kruche ciasto (jeżeli zrobiliśmy go więcej). zapiec a następnie, na gorąco polukrować. W podobny sposób robi się szarlotkę.
   
Kruche ciasto (spód) 
Składniki:
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru
4 żółtka
1 kostka margaryny do pieczenia
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia (wymieszanego z odrobiną mąki)

Wykonanie:

Na mąkę, w której trzeba zrobić dołek żeby żółtka nie wyciekły nam poza stolnicę) wrzucić wszystkie składniki i zmieszać je dokładnie nożem (siekać je). Następnie gnieść ręcznie, aż wszystkie składniki połączą się dokładnie w  jednolitą masę. Na samym końcu zagniatania ciasta dodać proszek do pieczenia wymieszany z odrobiną mąki. Rozwałkować ciasto (grubość zależy od tego czy lubimy grubszy czy cieńszy spód) biorąc pod uwagę, że jest z proszkiem do pieczenia więc trochę podrośnie. Przed włożeniem do piekarnika ponakłuwać spód widelcem i zrobić to jeszcze raz podczas pieczenia, jeśli zauważymy, że na środku  robi się bąbel .  Spód powinien mieć wyższy rant, żeby nadzienie nie wyciekło na boki. Piec w temperaturze ok. 180 stopni przez 20-25 minut żeby ciasto było brązowawe ale nie spalone.

Nowalijki, nowalijki ...




     Podobno rabarbar, tak jak szpinak jest bardzo niezdrowy bo zawiera szczawiany. Uważam jednak, że jeżeli kilka razy w roku zjemy placuszki z rabarbarem czy zupę szczawiową to nic złego nam się nie stanie. Placuszki z młodym rabarbarem szczególnie tym pierwszym, wiosennym są naprawdę pyszne! Jako dziecko byłam zawsze pewna że to już wiosna kiedy pojawiały się na stole w moim rodzinnym domu. Moja ukochana babcia świetnie gotowała a ja przejęłam po Niej, tak jak po mojej Mamie, ciotkach i kuzynkach zamiłowanie do gotowania

Placuszki z rabarbarem

Składniki:
3-4 łodygi rabarbaru
3/4 litra zsiadłego mleka, kefiru lub jogurtu naturalnego
1 całe jajko
mąka

Wykonanie:
Obrać rabarbar, następnie pokrajać go  na 4 centymetrowe odcinki i każdy z nich poprzecznie na cienkie plasterki (ok. 2 mm). Wyrobić mikserem mleko z jajkiem i mąką. Mąki dodać tyle, aby ciasto miało konsystencję ciasta na naleśniki. Wrzucić do ciasta

pokrajany rabarbar. Smażyć na patelni w "głębokim" tłuszczu , podobnie jak racuchy. Przed podaniem na stół posypać cukrem pudrem. Wszelkie słodkie placuszki najlepiej smażyć na twardej margarynie. Ja zazwyczaj używam "Kasi".

poniedziałek, 12 maja 2014

Wiosenne wariacje

     Zaczął się okres wiosenno - letni. Wiosna jest dla mnie najwspanialszą porą roku. Dzień robi się dłuższy, wreszcie nie trzeba udawać cebuli odzianej w kilka koszulek a na targu zaczynają się pojawiać nowalijki, wszystko jest takie kolorowe i pachnące. Od wiosny przez całe lato aż do początku jesieni stragany na targach i bazarach mienią się różnokolorowymi, pachnącymi warzywami i owocami. Na straganie w dzień targowy można teraz dostać co tylko nam się zamarzy.Zieleń wokół nas dosłownie wybuchła, wszystko kwitnie i pachnie. Na bazarze, przy stoiskach z owocami i warzywami można dosłownie  oszaleć. Właściwie wszystko teraz można dostać w licznych supermarketach przez okrągły rok. Widać warzywa i owoce, których nazw do niedawna nikt nie znał. Można tam je kupować o dowolnej porze roku i przeważnie w przystępnych cenach. Hiszpania, Francja, Włochy, Grecja, Izrael. To tylko te najbardziej znane kraje z których importujemy przez cały rok owoce i warzywa. 

     Pamiętam, jak w czasach, kiedy chodziłam do liceum, czasem biegałyśmy z koleżankami na bazar przy ulicy Polnej w Warszawie. Mieścił się on mniej więcej  odcinku między Placem Politechniki a Placem Unii Lubelskiej. Zaopatrywały się tam w produkty żywnościowe a także w warzywa i owoce ambasady. To był zupełnie inny świat jakiego  nie można było zobaczyć nawet w kinie. Oprócz warzyw i owoców olej, oliwa, sery i wędliny z całego świata, dodatki do ciast, bakalie, grzyby (nawet słynne trufle).Nie było chyba takiej rzeczy której na Polnej nie można by dostać. Można tam było kupić niemal wszystko co tylko się przyśniło.Oczywiście ceny były tak zwane bajońskie, czyli niewyobrażalne i absolutnie nie na naszą polską kieszeń. Skąd i w jaki sposób te wszystkie produkty docierały do nas nie mieliśmy pojęcia. Może z przemytu? Kto to wie... Myślę, że to był taki wentyl i władza z wyrozumieniem przymykała oko na tę odrobinę luksusu.W czasach, kiedy w naszych sklepach był marny wybór, cielęcinę kupowało się pokątnie, roznoszoną po domach przez kobiety ze wsi ryzykujące że w przypadku donosu zapłacą ogromną karę za nielegalny handel mięsem a w najgorszym razie towar zostanie zarekwirowany, wyprawa na Polną to było coś, co jednak podnosiło na duchu i było chwilową namiastką wolności. Przekraczając  ogrodzenie człowiek chociaż przez chwilę znajdował się nagle w zupełnie innym świecie, jak na jakiejś odległej planecie. "Zdobycie" pomarańczy czy cytryn na Boże Narodzenie w tamtych czasach graniczyło z cudem. Już na jakiś czas przed świętami w codziennych gazetach pojawiały się artykuły z tytułami  tłustym : "Statki z cytrusami płyną w stronę portu w Gdyni" albo" Statki z cytrusami stoją już w porcie na redzie. Czy dokerzy zdążą je rozładować przed świętami?". To było celowe odwracanie uwagi od innych, naprawdę istotnych spraw.  Zawsze marzyłam, że kiedyś u nas wszędzie będzie tak normalnie, jak wszędzie na świecie.  Mimo ostrej cenzury docierały do nas jednak wieści od tych, którzy służbowo wyjeżdżali za granicę albo mieli za granicą rodziny, że Polna to nic nadzwyczajnego, to w zachodnich krajach standard . Tymczasem dla większości z nas, później standardem stały się półki  zastawione butelkami z octem.
     Trzeba przyznać, że przekupki z bazaru na Polnej zdały fantastycznie egzamin z solidarności ze strajkującymi w sławetnym marcu studentami Politechniki Warszawskiej, okupującymi budynek uczelni. Po prostu przerzucały im przez ogrodzenie "paczki żywnościowe" z różnymi frykasami. Pomarańczy i bananów  mieli tyle, ile im się zamarzyło. W tamtych czasach o cytrusach w okresie wiosennym czy letnim poza z trudem zdobywanymi cytrynami nikt nawet nie marzył. Tak... to były siermiężne powojenne czasy mojego dzieciństwa. Kiedy dziś opowiadam o tym moim synom i ich rówieśnikom słuchają tego jak "Bajki o żelaznym wilku". Za to teraz przez cały rok dostępność wszelkich owoców, warzyw, ziół i przypraw umożliwia szaleństwa kuchenne przez cały rok. 
     Kiedy byłam dzieckiem wiosną nie można było się też doczekać "nowalijek" czyli pierwszych rzodkiewek, szczypiorku, pomidorów... Tak jak wszystkie trawożerne zwierzęta cieszą się wiosną na widok pastwiska ze świeżą trawą, tak my, dzieci, cieszyliśmy się z pierwszych rzodkiewek i pomidorów. Tak niewiele w kilka lat po  wojnie potrzebne nam było do szczęścia, a przecież słuchaliśmy opowiadań rodziców i dziadków o tym, że przed wojną wszystko było w sklepach przez cały rok. Podobnie jak teraz.
      Naprawdę uwielbiam koniec kwietnia, maj, czerwiec. To czas, kiedy na targu można dostać młode warzywa, częściowo z importu. a potem już krajowe. Niektóre jeszcze ze szklarni albo spod folii ale rzucamy się na nie jak dzicy. Rzodkiewki, ogórki, kapusta, pomidory, sałata, później truskawki. Wszystko pachnące i pyszne. Po zimie, czasem długiej i mroźnej wiosną aż chce się żyć i całymi garściami zjadać te wszystkie, wiosenne nowalijki...

Gzik czyli wspomnienie dzieciństwa
( Porcja dla 4 osób)

Składniki:

1/2 kg białego sera
1 opakowanie śmietany (18% lub 12%)
1 pęczek dymki albo szczypiorku
1 pęczek rzodkiewek
sól, pieprz

Wykonanie:

Ugniatamy widelcem biały ser, dodajemy posiekaną dymkę lub szczypiorek i pokrajane rzodkiewki. Wlewamy śmietanę, solimy i pieprzymy, dokładnie mieszamy.
UWAGA:
1)Zamiast śmietany można użyć kefir lub jogurt.
2)Ser tłusty, półtłusty lub chudy do wyboru.
3)Można też wkroić ogórek kiszony lub świeży albo oba naraz.

4)Oprócz soli i pieprzu ser można też doprawić ziołami, takimi, jakie lubimy.