piątek, 5 grudnia 2014

Boże Narodzenie i karnawał

Boże Narodzenie jest świętem, chyba dla wszystkich, naprawdę wyjątkowym. Okres przygotowań świątecznych, błyszczące, mieniące się różnokolorowo wystawy, zapach choinki, złote i srebrne ozdoby choinkowe, zapach pieczonych ciast i mięs, niezapomniany czar kolacji wigilijnej, szelest papierów podczas rozpakowywania prezentów choinkowych... Nie wiem czy bardziej cieszą kupowane ozdoby choinkowe czy robienie ich wieczorami, na długo przed Bożym Narodzeniem. Wiązało się to z długimi przygotowaniami.  W "siermiężnych" czasach powojennych na które przypadało moje dzieciństwo przez cały niemal rok zbierało się różne papierki i sreberka od czekoladek czy cukierków (te z zagranicy były zawsze bardziej kolorowe i błyszczące), słomki, patyczki i inne "materiały plastyczne". Czasem udało się "wycyganić" koraliki które, bywało,  ocalały z pożogi wojennej i babcia czy ciocia chowała je na dnie przepastnej szuflady na pamiątkę starych dobrych czasów. Z czasów dzieciństwa doskonale pamiętam te miłe wieczory, kiedy razem z moimi dziadkami i mamą siadywaliśmy wokół okrągłego stołu który oświetlała jasnym,  żółtym światłem, wisząca nad nim lampa i robiliśmy zabawki choinkowe. Dziadek mi podczas tych "prac plastycznych" na głos bajki albo opowiadania o zwierzętach.  To kolory, blaski, smaki i zapachy dzieciństwa, których nikt nigdy nie zapomina, choć czasem święta nie bywają wcale ani kolorowe ani radosne.
Dziś dawno już przeminęły czasy częstych spotkań towarzyskich w domach, na którym zbierało się liczne grono rodziny, przyjaciół i znajomych, ale w domu rodzinnym mojej babci, jeszcze przed pierwszą wojną światową, takie spotkania, szczególnie w okresie karnawału, były na porządku dziennym. W karnawale, jak opowiadała moja babcia, nie było ani jednego wieczoru  bez balu, nie mówiąc już o sobotach.  W dodatku nie do pomyślenia było pokazanie się w karnawale dwa razy w tej samej sukni, a co dopiero na kolejnym balu w tej samej sukni co poprzedniego wieczoru. Moja babcia, kiedy okazało się, że "nie ma co na siebie włożyć" na kolejny, ostatni już w tym karnawale  bal,  wpadła na znakomity pomysł ozdobienia sukni balowej różnokolorowymi szyfonowymi chusteczkami. Niestety miała zbyt mało czasu i nie zdążyła ich wszystkich poprzyszywać. Użyła więc do ich przyczepienia szpilek. Podczas tańca, a tańczono wtedy na balach również mazura, który był tańcem bardzo szybkim, co  jakiś czas gubiła którąś z chusteczek. Panowie, którzy byli wtedy bardzo szarmanccy, schylali się, podnosili zgubioną przez babcię chusteczkę, kłaniali się grzecznie i podawali ją ze słowami "łaskawa pani zgubiła chusteczkę". Babcia mimo wszystko bawiła się znakomicie aż do białego rana.

Oczywiście młode panny nie mogły chodzić na takie bale same, ale w towarzystwie tak zwanych "przyzwoitek". Ich rolę odgrywały matki, babki, lub zamężne już kuzynki. Po balu, na którym tańczono przeważnie do rana, towarzystwo wybierało się na ślizgawkę, potem trzeba było się dobrze wyspać, aby zregenerować siły do następnego balu.  W Warszawie bardzo popularna byłą ślizgawka w Dolinie Szwajcarskiej . Dolina Szwajcarska znajdowała się i znajduje się jeszcze dziś w szczątkowej formie tu, gdzie dziś jest ulica Chopina. Latem w Dolinie Szwajcarskiej odbywały się koncerty. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz